Rozwiążmy problemy Starych Bielan przebudowując ulicę Kasprowicza – mówi Marta Kaniasty, działaczka Razem dla Bielan oraz kandydatka ze Starych Bielan, Rudy i Marymontu do Rady Dzielnicy, w wywiadzie do „Naszej Gazety”.
Serek Bielański to ważne miejsce dla mieszkańców okolicznych osiedli. Jest atrakcyjnym obszarem dla deweloperów, którzy chcieliby go zabudować, ale próby te zostały skutecznie zablokowane przez władze dzielnicy. Co o tym myślisz?
Marta Kaniasty: Jestem zdecydowanie za zachowaniem Serka Bielańskiego na funkcje rekreacyjne w formie parku. Jest to miejsce, które ma duże znaczenie dla mieszkańców okolicznych osiedli. Cieszę się z posadzonych tutaj w niemałej liczbie drzew i krzewów, w ramach projektu radnych Stowarzyszenia Razem dla Bielan.
Na pewno na Serku przydałoby się nam jeszcze trochę małej architektury jak ławki czy wytyczenie nowych ścieżek w miejsce przedeptów. I jest na to szansa, bo moi koledzy ze Stowarzyszenia złożyli do tegorocznej edycji budżetu obywatelskiego projekt właśnie z tym związany.
Mi osobiście brakuje jakieś małej gastronomii, nawet niewielkiej budki z jedzeniem i piciem. Oczywiście nie w takiej formie, jak funkcjonowała tutaj kiedyś jedna knajpka. Bo nie chodzi też o to, aby postawić w tym miejscu cokolwiek i zepsuć parkowy charakter Serka.
I niech Serek pozostanie Serkiem, a nie skwerem Kory czy kogokolwiek innego. Nie rozumiem sensu, aby nazywać rzeczy już raz nazwane wbrew woli mieszkańców. A Kora ma przecież przepiękny mural przy ul. Żeromskiego i została już wystarczająco upamiętniona.
Jako Stowarzyszenie z powodzeniem obroniliśmy Serek Bielański przed zabudową. Nie wszyscy są z tego zadowoleni, ale dla nas liczy się przede wszystkim, a nawet wyłącznie, zdanie lokalnej społeczności, która tej zabudowy nie chciała. Za to park będzie służył długo nam wszystkim!
Jest jeszcze plac Konfederacji i jego okolice, zwane potocznie bielańską starówką. Tu kręcone są filmy, tu mamy najpopularniejsze knajpki, tu z całej dzielnicy można spotkać przewodników spacerujących z mieszkańcami.
Kocham Stare Bielany i okolicę placu Konfederacji, ale nie mogę nie dostrzegać opłakanego stanu wielu starszych kamienic i domów w tej okolicy. Dlatego postuluję renowację zabudowy bielańskiej starówki z zachowaniem jej historycznego klimatu.
I nie chcę zostać źle zrozumiana, nie chodzi tutaj o żadną przebudowę, a o przeprowadzenie gruntownego remontów niektórych budynków, bo po prostu się sypią i odświeżeniem ich elewacji. Miasto dofinansowuje takie rzeczy i już dwa domy Zdobyczy Robotniczej przeszły takową renowację.
Poza renowacją moglibyśmy lepiej wykorzystać dostępną przestrzeń, tą na zewnątrz i wewnątrz budynków położonych przy placu Konfederacji i wzdłuż ulicy Schroegera. Widzę tutaj ogromny potencjał, zarówno kulturowy, turystyczny jak i przedsiębiorczy.
Stwórzmy więc więcej przestrzeni dla działających tutaj knajpek. W cieplejsze dni ich ogródki dosłownie pękają w szwach i wielu musi obejść się ze smakiem. Dzielnica we współpracy z lokalnymi przedsiębiorcami mogłaby wystawić na jednym z rogów placu trochę stolików, leżaków, parasoli, niech ludzie korzystają. I nie chodzi tutaj o organizowanie hucznych imprez, które zakłócałyby spokój mieszkańców. To miejsce ma swój klimat, którego nie chcę zmieniać.
Nasza starówka ma też ogromny potencjał historyczny. Na spacery po okolicy, organizowane w ramach projektu Bielańskiej Fototeki, przychodzą tłumy mieszkańców, nie tylko z Bielan. Wykorzystajmy to. Może starobielańska filia Muzeum Historii Bielan, które planowane jest na Placówce?
Oczywiście wszelkie zmiany na bielańskiej starówce należałoby najpierw szerzej omówić ze społecznością lokalną. Nic o nas, bez nas. Może to jest właśnie pomysł na rozpoczęcie tego tematu, sąsiedzka rozmowa na temat stanu starówki i tego, co możemy zrobić, aby było tutaj jeszcze fajniej, ładniej i wygodniej.
Stare Bielany to jedno z największych bielańskich osiedli. Jest to zarazem najstarsze osiedle w całej dzielnicy, które budowano w poprzednim systemie, dla innego społeczeństwa niż to współczesne. Z jakimi problemami borykają się właśnie Ci współcześni mieszkańcy?
Na pewno dotyka nas brak miejsc parkingowych. I niech nikt nie potraktuje tego jako jakiś zarzut w stronę władz dzielnicy, bo to po prostu stwierdzenie faktu. Stare Bielany budowano dawno temu, kiedy samochody były dostępne wyłącznie dla nielicznych. Od tego czasu bardzo ich przybyło i stąd mamy problem.
Z braku miejsc samochody stawiane są na chodnikach czy w bliskich odległościach od skrzyżowań i przejść dla pieszych. Jest to zarówno niebezpieczne, jak i utrudniające poruszanie się w wielu miejscach po i tak wąskich chodnikach. Czas i nerwy tracą także kierowcy szukający miejsca do zaparkowania.
Do łask wracają rowery, co mnie bardzo cieszy. Jako społeczeństwo musimy dbać o większą ilość ruchu niż dotychczas. Niemniej z jednej strony mamy ul. Żeromskiego, gdzie brakuje drogi dla rowerów, a jazda po jezdni to zły pomysł. Na Kasprowicza droga jest, ale dopiero od stacji metra Stare Bielany.
Rozumiem, że masz pomysły na rozwiązanie tych problemów?
Zastanawiałam się nad tym, czy tych dwóch problemów – braku miejsc do parkowania, zastawionych chodników, wyrwie w sieci dróg rowerowych – nie można by rozwiązać za jednym zamachem, a dokładnie poprzez przebudowę ul. Kasprowicza. Dokładnie tak, Kasprowicza, nie Żeromskiego.
Już wyjaśniam. Ruch na starobielańskim odcinku Kasprowicza nie jest duży i spokojnie na jego obsłużenie wystarczyłoby po jednym pasie w obie strony. Wykorzystajmy więc niewykorzystywaną jezdnię w znacznie sensowniejszy sposób.
Wytyczmy pas dla rowerów w kierunku Wawrzyszewa, w przeciwną stronę stwórzmy pas przeznaczony do parkowania. Na jednym z zielonych odcinków między jezdniami można również utworzyć parking wyłącznie dla mieszkańców – i tak mało kto tamtędy spaceruje. Krzewy zawsze można przesadzić bliżej bloków.
Można by wtedy też zrezygnować z koszmarnego połączenia drogi dla rowerów z chodnikiem wzdłuż ul. Kasprowicza, od stacji metra Stare Bielany do metra Wawrzyszew. O niewielką przestrzeń walczą tam piesi, rowerzyści i przedsiębiorcy, którzy też chcieliby wystawić przed wejście trochę stolików dla klientów.
I tak zdaję sobie sprawę, że nie jest to droga w zarządzie naszej dzielnicy, więc też możliwości jej zmiany mamy ograniczone, ale nie niemożliwe. Nie możemy rozwijać Bielan bez posiadania wizji na to, jak mogłyby one wyglądać. Od tego właśnie wszystko się zaczyna.
Oczywiście nie neguję potrzeby remontu ul. Żeromskiego, bo ta jest w opłakanym staniem. Rozumiem, że Zarząd Dróg Miejskich realizuje w całym mieście wiele inwestycji, ale tutaj jezdnia jest bardziej dziurawa niż powierzchnia Księżyca. Na pewno przydałoby się przeprowadzić jej frezowanie.
Bardzo ambitny pomysł, ale może właśnie takich nam trzeba. Niemniej jako przyszła radna dzielnicy będziesz miała wpływ raczej na mniejsze rzeczy.
Małych, ale ważnych! Weźmy taką kwestię bezpieczeństwa na przejściach dla pieszych. Mamy na Starych Bielanach kilka, którymi sama osobiście boję się przechodzić. Trzeba je doświetlić, lepiej oznaczyć, może postawić fizyczne przeszkody utrudniające przyspieszanie i wymijanie w ich pobliżu.
Jako radna dzielnicy chciałbym także zająć się niedostatkiem w małej architekturze. W różnych miejscach, czy to wzdłuż chodników, czy na osiedlowych podwórkach, brakuje ławek, stojaków na rowery, koszy. Poza tym fajnie, jakby na każde kilka bloków przypadała mała siłownia plenerowa do ćwiczeń blisko domu.
Wytyczenie dodatkowych miejsc do parkowania na terenach zarządzanych przez naszą dzielnicę również byłoby dobrym działaniem. Wiem, że niektórzy mówią o budowie parkingu wielopoziomowego, ale na niego nie ma tutaj po prostu miejsca. Zajmijmy się tym, co jest możliwe do zrealizowania.
Warto pamiętać też o tym, że te pozornie małe rzeczy, to często rzeczy najważniejsze dla poszczególnych mieszkańców. Ta jedna ławka więcej to miejsce, w którym seniorka z bloku obok przysiądzie w drodze ze sklepu. Te dodatkowe stojaki to znajomi, którzy nas odwiedzą, wybierając rower zamiast samochodu.
Często widuję Cię także na sportowych imprezach dzielnicy. Rozumiem, że to ważny element Twojego życia?
Sport jest dla mnie niezwykle ważnym elementem życia. Bieganie to nie tylko sposób na utrzymanie formy fizycznej, ale także metoda na relaks i odstresowanie się po długim dniu pracy. Dlatego też biegam kiedy tylko mogę, w tym właśnie na imprezach organizowanych przez dzielnicę.
Ze sportem jestem związana niejako także zawodowo. W Ośrodku Pomocy Społecznej prowadzę zajęcia z zakresu bezpiecznej aktywności ruchowej i zdrowego stylu życia dla seniorów. Niektórzy z Was, czy też Wasi dziadkowie i babcie, mogli ćwiczyć już ze mną na zajęciach w OWDSach i Centrum Wsparcia Seniora.
Sportem chciałabym zajmować się także jako radna dzielnicy. Zadbać o infrastrukturę sportową, żeby ludzie mieli gdzie się ruszać. Między innymi mam na myśli wspomniane już przeze mnie siłownie plenerowe blisko domu. Poza tym programy zachęcające mieszkańców do regularnej aktywności fizycznej. Ruch to zdrowie, nie zaniedbujmy go!
Powtórzmy, warto się ruszać! A ja dziękuję za rozmowę.
Wywiad ukazał się na łamach marcowego wydania „Naszej Gazety”.