O mieszkalnictwie i znaczeniu spółdzielni mieszkaniowych dla rozwoju naszej dzielnicy rozmawiamy z Renatą Ciupką, działaczką Razem dla Bielan oraz kandydatką z Piasków i Słodowca do Rady Dzielnicy.
Michał Michałowski: Renato, jesteś mieszkanką Osiedla Piaski, członkiem Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej – jak się czujesz w tej roli?
Renata Ciupka: Wykształcenie, zainteresowania, praca czy kontakty społeczne skłaniają mnie do bacznego obserwowania tematu, który niezmiennie przerabiamy przez kolejne pokolenia – polityki mieszkaniowej.
Od jak dawna interesujesz się sprawami mieszkaniowymi?
Rynek mieszkaniowy bardzo dynamicznie się zmienia. Stałą jest potrzeba bezpieczeństwa i stabilizacji, której ikoną jest własny kąt. A statystyki pokazują, że niemal połowa z osób poniżej 35. roku życia mieszka z rodzicami. Mieszkania są dobrem luksusowym i stały się inwestycją. Niejednokrotnie na własne M nie stać przeciętnego pracownika. W ofercie są coraz droższe i coraz mniejsze mieszkania, często akustycznie upośledzone, z widokiem na mur sąsiedniego budynku. Jednostkowy konsument, ja czy ty, nie ma istotnego wpływu na kształtowanie cen i dostępu do mieszkań. To perspektywa, w którą wkrótce wkroczą również moje dzieci.
Czujesz obawy związane z własną sytuacją mieszkaniową czy niepokoisz się o los dzieci?
Jak zauważyłeś na wstępie, jestem członkiem Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej – jednej z największych w Polsce. Joanna Schering-Wielgus, w kampanii do wyborów parlamentarnych 2023 r. mówiła: „Wyobraźcie sobie osiedle mieszkaniowe, które jest pełne zieleni. Wszędzie są drzewa (…). Pod drzewami są ławeczki, gdzie można odpocząć, porozmawiać z sąsiadami, poczytać książkę. Dookoła zielenią się trawniki, które podczas deszczu chłoną wodę. Dzięki temu osiedle nie tonie w błocie i kałużach przy każdej złej pogodzie. Wyobraźcie sobie osiedle, na którym jest kilka placów zabaw. Jest też sklep, poczta, przedszkole, dom kultury. I do tych wszystkich miejsc można dojść w maksymalnie 10 minut. A do reszty miasta można dojechać często jeżdżącym autobusem albo tramwajem.” To bliskość „starego” osiedla, gwarancja dobrej infrastruktury zdecydowały, że spośród wszystkich dostępnych opcji, wybrałam do życia osiedla Piaski. Takie osiedla powstawały w okresie rozwoju spółdzielczości. To luksus, na który dzisiaj nie stać zbyt wielu ludzi.
Mieszkalnictwo jest ogromnym wyzwaniem, aglomeratem trudnych tematów, z którym w zasadzie walczy każdy rząd?
Z perspektywy lat, z doświadczeń innych krajów wnioskuję, że prawo własności i wolny rynek nie zaspokoją dostatecznie naszych potrzeb. Powinny zostać uzupełnione przez społeczne inicjatywy, spółdzielnie, mieszkania komunalne, odpowiednio regulowany prawem najem. Na Bielanach tak doskonale widać synergię, jaką tworzą poszczególni uczestnicy rynku mieszkaniowego: samorząd, spółdzielcy, właściciele i najemcy mieszkań. Przeplatają się bardzo różne grupy interesów, ścierają ze sobą, najlepiej kiedy współpracują. Profesor Ewa Łętowska, szanowana polska prawniczka zwróciła uwagę na niedostosowanie polskiej spółdzielczości do współczesnych potrzeb.
Myślę, że podobny zarzut można by postawić również zarządzaniu mieszkaniami komunalnymi. Czy to ma być powód do ograniczania ich roli w kształtowaniu rynku mieszkaniowego? Wręcz przeciwnie. Należy jednak poszukać rozwiązań, które przywrócą pierwotną rolę tych systemów. Jestem przekonana, że należy czerpać ze sprawdzonych narzędzi, wypracowanych na przestrzeni dekad i stworzonych dla ludzi, np. spółdzielczości mieszkaniowej. Bo spółdzielnie nie powinny być postrzegane jako element biznesu, ale przez pryzmat ludzi, służąc ich rozwojowi, budując perspektywy lokalowe klasy średniej i dbając o podtrzymanie stanu technicznego zasobów.
W jaki sposób chciałabyś zająć się tym na poziomie samorządu?
Niezbędne i nieuniknione są działania naprawcze na poziomie ustawodawczym. Jednakże możemy i powinniśmy działać na rzecz lokalnych społeczności oraz angażować wszystkich uczestników rynku, których częścią jesteśmy. Mamy wiele przykładów pozytywnej współpracy, w tym projekty realizowane w ramach budżetu obywatelskiego, jak np. ,,Parki kieszonkowe przy bielańskich przystankach tramwajowych: Piaski, Reymonta, Popiela”, autorstwa radnych Krystiana Lisiaka i Moniki Szadkowskiej. Dalej są zadania realizowane przy wsparciu lokalnych władz, w tym Burmistrza Grzegorza Pietruczuka oraz innym masowym przedstawicielom społeczności. WSM współfinansowało rewitalizację „Plastusiowa”, placu zabaw i rekreacji przy ul. Kochanowskiego 22.
Brzmi jak sielanka.
Niezupełnie. Jak wspomniałam, pojawiają się także napięcia i tarcia na styku interesów każdej z grup. My, jako mieszkańcy, użytkownicy tej cennej przestrzeni, jaką dają nam Bielany, ostateczni beneficjenci inicjatyw i zaniechań, powinniśmy trzymać rękę na pulsie. Tylko w otoczeniu najbliższych mi ulic dzieją się sprawy ważne, sprawy które będą warunkowały jakość życia mojego i sąsiadów przez wiele kolejnych lat, a może i pokoleń. Czy już wkrótce zatopimy się w chaosie porannych i popołudniowych korków? Jako mieszkańcy bacznie obserwujemy rozwój sytuacji i w każdej chwili jesteśmy gotowi przystąpić do działania na rzecz bezpieczeństwa i zapewnienia właściwego połączenia osiedla z resztą miasta i siecią głównych dróg.
Ten problem dotyczy wielu osiedli. Może to kwestia przyzwyczajenia, organizacji? Czy wasze obawy nie są projekcją problemu na wyrost?
Jak podkreśliłam, w przestrzeni naszych osiedli ścierają się interesy różnych grup. Trudno będzie WSM planować nadbudowę okolicznych budynków, jeśli ludzie każdego dnia będą się mierzyć ze ściskiem na drodze. Za tym kryją się kolejne warstwy. Bo ludzie potrzebują swobody poruszania nie tylko na drogach. Zarówno najmłodsi, jak również seniorzy coraz bardziej odczuwają brak wind. Osiedle wybudowane w stylu sypialni, z ograniczonym dostępem do punktów usługowych w parterowej części budynków potrzebuje rewitalizacji. Inwestycje budowlane polegające na dostosowaniu do tych funkcji wymagają właśnie zachowania prawidłowych warunków komunikacyjnych. Zbieżność interesów spółdzielni, mieszkańców obecnych i przyszłych jest bardzo wyraźna. Współpraca z urzędnikami i pomoc samorządu powinny wesprzeć nasze działania zmierzające do budowania wspólnoty miejsca i ludzi.
W którym miejscu tej układanki widzisz siebie?
Urząd Dzielnicy Bielany, nasi reprezentanci w Radzie Dzielnicy powinni dbać o zachowanie dzielnicy taką, jaką kochamy – przyjaznego środowiska zintegrowanych społeczności lokalnych, pozwalającego rozwijać wspólne inicjatywy i działać razem. Dzięki wsparciu samorządu odzyskujemy podwórka, przywracamy zieleń, wyzwalamy energię miejsca i energię ludzi. Razem dla Bielan – podoba mi się ta idea. Pragnę działać z ludźmi, dla ludzi, dla Bielan.
Dziękuję za rozmowę.